Minął marzec. Książkowo

W marcu książkowo było bardzo dobrze. Przeczytałam 20 książek. Całkiem udany wynik, jak na fakt, że pogoda przez większość miesiąca dopisywała i w końcu mogłam spacerować bez umiaru.

Tradycyjnie zaczynam od minusów. Przedstawię książkę, która ma niezwykle wysokie opinie. A mnie tak zmęczyła, że samo wracanie do niej w myślach boli! Za rok o tej porze, Katarzyna Grabowska. Bardzo zła książka, łamane na fatalna. Napisana okropnie, infantylnie, bardzo kiepski styl. Fabuła całkiem kosmiczna, ale myślę,że jakby zabrał się za nią ktoś o lepszym warsztacie, mogłoby by być to zjadliwe. A tak jest to bardzo niesmaczne, wręcz trujące dla duszy.
Nie da się polubić głównej bohaterki, chyba przez całą książkę nie powiedziała jednego pełnego zdania, tak to same- aha, tak, nie…. Wyszła z niej niezbyt lotna dziewczyna. Pozostałych bohaterów też nie da się polubić. Ta książka jest bardzo zła. Nikomu nie polecam, totalna strata czasu.

Nie jest to wielki minus, ale rozczarowanie. Liczyłam na wielkie wow, a nie dostałam tego. Ocean Vuong, Wspaniali jesteśmy tylko przez chwilę. Tę książkę poznałam dzięki tacie. Zaintrygowała go polecajka Pana Michała Nogasia. Kupiłam mu ją, a potem, po dłuższym czasie, wzięłam ją z jego półki.
Cóż, książka mnie lekko rozczarowała. Napisana jest naprawdę dobrze i widać kunszt autora. Ale ja spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Mam wrażenie, że historia jest bardzo nierówna. I tak jak mi się podoba, tak potrafi odpychać.
Pomysł na książkę, jako list do matki, jest bardzo trafiony. Aczkolwiek spodziewałam się naprawdę arcydzieła. Dostałam zaś dobrą, chociaż nierówną książkę. Ładnie napisaną, ale jednak nie zapadającą w pamięć na dłuższy czas.

Ponieważ wolność, jak mi powiedziano, jest niczym innym jak odległością między myśliwym, a ofiarą”.

Czas na polecenia!

Kelly Rimmer, Milczenie matki. Jestem zachwycona tą książką! Czytało mi się ją rewelacyjnie, wspaniały pomysł na dwie narratorki, Olivię i Ivy. Obie opowiadały o tym samym mężczyźnie, o tych samych zachowaniach, ale z zupełnie odmiennej perspektywy.
Ivy jest matką Davida. Dla niego poświęciła całe swoje życie. Jest bardzo opiekuńcza, aż po zachowania typowo toksyczne. Jej miłość do syna jest po prostu ślepa. Na każde niegodne zachowanie syna , Ivy zawsze znajdzie wytłumaczenie.
Z drugiej strony mamy Olivię, synową Ivy, która w swoim życiu doświadczyła wiele cierpienia i przemocy. Kocha męża, tłumaczy go, ale czy kiedyś będzie ta granica, która sprawi, że przestanie być manipulowaną ofiarą?
To książka o ciężkim temacie gatunkowym. Genialnie skonstruowany thriller, który z jednej strony niesamowicie wciąga, ale z drugiej potrafi utrzymać dystans.
Nie sposób czytać tej książki bez emocji. Jak dla mnie mistrzostwo swego gatunku.

Widzę pewne rzeczy i wydaje mi się, że je rozumiem, ale to wszystko jest jeszcze niewyraźne, póki Natasha nie dobierze mi szkieł o odpowiedniej ostrości. Wtedy dopiero zobaczę wszystko takim, jakie jest

Santa Montefiore, Sonata o niezapominajce. Ta książka jest magiczna. Potrafi zawładnąć człowiekiem, i sprawić, że nie może się od niej oderwać. Nie patrzymy na zegarek, czytamy tę niezwykłą książkę, a w zasadzie ją chłoniemy i cieszymy każdą kolejną stroną. Santa Montefiore pisze niesamowite książki o miłości. Pisze je lekko, subtelnie, po prostu pięknie.
Główną bohaterką Sonaty jest Audrey, wychowana w Argentynie nastolatka marzy o wielkiej, porywającej miłości. Chce kochać całą sobą i przeżywać wielkie emocje. Jej wybrankiem jest Louis, szalony i nieokiełznany. Rodzinna tragedia powoduje, że Audrey idzie za głosem rozsądku i bierze ślub z Cecilem, rozważnym i miłym człowiekiem. Niby nic mu nie można zarzucić, ale brakuje mu szaleństwa i tej iskry w oczach…
Śledzimy losy Audrey jako nastolatki, młodej żony i statecznej, ponad 50 letniej kobiety. Śledzimy losy jej rodziny, poznajemy zwyczaje panujące w Anglii i Argentynie. Książka płynie, a my razem z nią..
To naprawdę cudownie napisana historia, którą pokocha każda kobieta!

żadnej chwili nie da się zatrzymać, wszystko mija… Wszystko jest ulotne, jak tęcza czy zachód słońca…

Daphne de Maurier, Rebeka. To książka, od której nie można się oderwać! Po prostu klasyk kryminału, romansu, dramatu i sensacji.
Maxim jest przystojnym, świeżym wdowcem. Poślubia niedawno poznaną, młodziutką Karolinę. Raczej z poczucia samotności, niż z miłości. Dla niej to niesamowity awans społeczny i szansa na lepsze życie. Liczy, że po ślubie między małżonkami będzie panować miłość i zgoda. Ale życie niesie niespodzianki…. Niekoniecznie te pozytywne.
W posiadłości de Wintera rządzi duch jego byłej żony Rebeki. Uwielbianej przez wszystkich, inteligentnej, dowcipnej, budzącej szacunek i sympatię. Rebeka, chociaż zmarła rok temu, wciąż rządzi posiadłością. A przyczyny jej śmierci, wcale nie są takie oczywiste, jak wszyscy myślą.
Bardzo zręcznie napisany, manipulujący uczuciami czytelnika. Nie sposób się oderwać od tej historii. Po prostu klasyk literatury.

Jakby to było dobrze – powiedziałam impulsywnie – żeby wynaleziono sposób na przechowywanie wspomnień podobnie jak perfum. Tak, żeby się nie ulatniały i nigdy nie spowszedniały i żeby w dowolnej chwili można było odkorkować butelkę i przeżywać ten moment na nowo.

Joanna Opiat-Bojarska, Gdzie jesteś Leno? 19 letnia Lena, atrakcyjna studentka filologii angielskiej wychodzi sama z dyskoteki. Jest noc, a ona wraca do domu. Następnego dnia jej matka złości się, bo córka nie przychodzi na umówione spotkanie, a jej telefon milczy…
Co się stało z Leną? Gdzie jest młoda kobieta?
Śledztwo, niechętnie zaczyna policyjny, niezbyt dobrany duet. Z pozoru błaha sprawy, zaczyna się komplikować….
To bardzo solidny kryminał. Czyta się go świetnie, aż trudno się oderwać. Bardzo ciekawe, i dość zaskakujące zakończenie. Tę książkę śmiało polecam wszystkim miłośnikom kryminałów, które są tak realne, że mogą się dziać obok nas. 

Jak nie wiesz, co robić… To zrób jak uważasz.

Barbara Wysoczańska, Narzeczona nazisty. Miłość w czasie wojny nie jest niczym łatwym. A już w szczególności miłość między Polką, a Niemcem.
Hania i Johann, dzieli ich wszystko, a łączy ich miłość. Od początku mieli pod górę, niechęć, wręcz nienawiść rodziny, ale i wielką miłość, którą siebie obdarzali. Niestety, wybuchła wojna, i uczucie dwojga zostało wystawione na ogromną próbę.
Nie powiem, historia jest bardzo dobrze napisana i udaje się uchronić przed nadmiarem ckliwości. Ciekawie jest spojrzeć na losy dwóch osób, które chciały po prostu być szczęśliwe…
Jedyne co mi nie pasowało, to główna bohaterka, czyli Hania. Była naprawdę irytująca w swoich wypowiedziach i nie znalazłam do niej sympatii.

I wciąż patrzyli na siebie, jakby znali się od dawna, jakby to, co ich połączyło, było czymś najbardziej naturalnym na świecie.

Joanna Jax, Długa droga do domu. Ta książka niesamowicie mnie zaskoczyła. Bardzo pozytywnie!
Zaczęło się pozornie niewinnie, i jakoś tak mało wciągająco. Ale od połowy historii, nie mogłam się oderwać od losów Antoniny Tańskiej. A te losy są szalone!
Długa droga do domu to wielowątkowa historia życia Antoniny. Młoda dziewczyna zakochuje się w narzeczonym siostry, zachodzi z nim w ciążę i wywołuje skandal. Wyklęta para osiedla się na dalekiej Kubie, gdzie zaczynają się niesamowite losy.
Śladem przeszłości Tosi, rusza młoda rozwódka. A ta przeszłość to wielkie namiętności, terroryzm, olbrzymie dramaty i wielka historia w tle.
Ta książka to połączenie romansu i sensacji. Bardzo udane!

szczęście to tylko momenty wyrwane życiu.

Ścieżka dźwiękowa- The Strokes – You Only Live Once 

18 myśli w temacie “Minął marzec. Książkowo

  1. Ja w marcu przeczytałam 7 książek i te Twoje 20 nie mieści mi się w głowie 😊. Nie wiem co bym musiała zrobić żeby dociągnąć do takiej liczby ha ha ha. Jedną z przeczytanych w marcu pozycji był polecany przez Ciebie w ostatnim podsumowaniu „Odruch ” – świetna książka, nie mogłam się oderwać. Z powyższych na pewno przeczytam Rebekę, Sonatę o niezapominajce i Milczenie matki bo czuję, że mogą mi się spodobać.

    Polubienie

      1. Ja też dojeżdżam do pracy 4o minut pociagiem co w dwie strony daje prawie 1,5 godz., plus czytam czekając na pociag, a i tak 20 książek na miesiąc to jakiś kosmos 😊. Gratuluję.

        Polubienie

Dodaj komentarz