W listopadzie na tapecie mam 18 książek. Powiem Wam szczerze, że ciężko było mi się skupić i jakoś tak, dużo książek uznałam za typowe średniaki. Jakaś tak wybredna się zrobiłam!
Co mnie nie porwało, a raczej zirytowało? Adi Alsaid, Nigdy, Trochę, Do szaleństwa. I znów przez pomyłkę zaczęłam czytać książkę o nastolatkach. A ja już chyba zostawiłam ten etap, tak daleko za sobą, że takie książki drażnią mnie jak nigdy. Sama nie wiem po co po nią sięgnęłam? No cóż, nastoletnie porywy serca mnie niestety nie porwały nic a nic! Sorki, ale miłości z tego nie było. Jedna randka i każde idzie w swoją stronę. Może współczesne 16 latki, znajdą w tym coś dla siebie?
Świat zewnętrzny wydawał im się obcy, jakby ich przyjaźń była idylliczną zatoczką, do której dostęp mieli tylko oni.
Z bólem serca, ale nie kupił mnie tym razem Zygmunt Miłoszewski i jego Kwestia ceny. Książkę przeczytałam z szacunku dla autora. Liczyłam na wielkie wow, emocje sięgające zenitu i napięcie, które nie pozwoli mi zasnąć. Tymczasem męczyłam się z tą książką cały tydzień. I odetchnęłam jak się skończyła!
Początek był naprawdę obiecujący i zapowiadał wspaniale spędzony czas z tą książką. Ale im dalej w las, tym książka zmieniała się w lewicowy manifest- przeludnienie świata, zmiany klimatu i dość nachalna koncepcja vege życia. I owszem, to są tematy, które popieram i szanuję, ale tutaj mi nie pasowały, były jakby wciśnięte na siłę i nie korespondowały z początkiem, czyli powstaniem szczepionki na długowieczność.
Ostatecznie zawiodłam się, zmęczyłam i poczułam ulgę, odkładając książkę na półkę.
Myślenie jest najlepszą modlitwą. Lepiej samemu znaleźć dobre rozwiązanie, niż klęczeć w nadziei, że Bóg zrobi to za ciebie. Doświadczenie uczy, że nader rzadko udziela prywatnych konsultacji.
Czas na plusy, bo kilka fajnych książek, o dziwo się znalazło na mojej liście.
Gabriela Gargaś, Taka jak ty. To przykład, jak powinny wyglądać kobiece książki. Nie nudne i bajkowe historie. Nie oklepane tematy, oczywiste zakończenia i brak zaskoczenia. To książka, która ma wszystkie barwy życia. Wszystkie smutki, radości i jego uroku. Wzloty i upadki.
Bohaterki są dwie, to Mariona i Karolina, przyjaciółki od sali porodowej. Ich mamy spotkały się na porodówce, zaprzyjaźniły i tę przyjaźń przeniosły na córki. Dziewczyny razem dorastały, razem się zmieniały i były dla siebie jak siostry. Poznajemy je jako dziewczynki i przechodzimy przez kolejne etapy. Pierwsze miłości, trudne wybory co po maturze, przyjaźnie, pierwsza praca, ślub, dzieci, rozterki codzienności. A one zawsze razem.
Kiedy patrzyłam na tę relację, to aż im zazdrościłam. To takie piękne, wspierające się i szczere. Takie prawdziwe. Los nie oszczędza dziewczyn, ale dzięki swojej przyjaźni nawet najgorsza burza jest łatwiejsza do przeżycia.
Świetnie mi się czytało tę książkę. Naprawdę ciężko ją odłożyć na półkę!
Czasami trzeba się znaleźć na skraju przepaści, by zrozumieć, co jest rzeczywiście ważne, by zrozumieć, o co w tym życiu naprawdę chodzi. Bo przecież nie o to, czy ma się mniej czy więcej zmarszczek, czy tam przybyło, a tu ubyło, czy coś obwisło, a coś się podsunęło. Nie chodzi o stan konta, o wielkość domu, wypasioną furę, o to, by wciąż narzekać, bo to czy tamto się spieprzyło. Co tam porąbany szef, chandra bez powodu, rysa na szkle… Są większe upadki, istnieje mocniejszy ból. O co więc chodzi? Może o to,by się do kogoś uśmiechnąć, napisać wiadomość, że się kocha. Potrzymać za rękę, porozmawiać, przytulić, powiedzieć, że będzie dobrze, upiec furę czekoladowych ciasteczek. Może chodzi o to, by być. Po prostu być.
Magdalena Witkiewicz i Listy pisane szeptem. Karolina i Sławomir, małżeństwo od 25 lat. Żyją razem, a jednak osobno. Przez lata dorobili się dzieci, i zrozumienia swojej niezależności. Kiedy dzieci wyfrunęły z gniazda, dom okazuje się pusty, a odmienność samodzielność małżonków staje się punktem zapalnym do wielu konfliktów i przemyśleń- czy warto…
Oboje odnieśli zawodowy sukces, ale czy ten małżeński też ? Ciężko stwierdzić. Karolina zamiast rozmawiać z mężem, pogrąża się w internetową wymianę listów z Marcinem. Nigdy się nie widzieli, nigdy się nie spotkali, ale łączy ich więź od pierwszego listu. Potrafią dzielić się swoimi sekretami i przemyśleniami. Właśnie tymi o miłości, przywiązaniu i o tym, że niełatwo jest być razem tyle lat….
To rozmowa kobiety z mężczyzną, dwa różne punkty widzenia. Dwa spojrzenia na związek. Autorka pięknie akcentuje różnice i pokazuje, że w życiu najważniejsza jest rozmowa. Takie to banalne, a tak łatwo o tym zapomnieć.
Nie sztuką być ze sobą, gdy jest dobrze. Naturalne jest również wspierać się, gdy jest źle.
Edyta Świętek, Ta sama rzeka. Na pewno nie jest to lekka książka, chociaż książka ostatecznie potrafi dodać nadziei i pokazać, że choć życie bywa trudne, to można znaleźć wyjście z trudnej sytuacji.
Małgosię poznajemy jako młodą matkę i żonę. Jej świat wydaje się być idealny. Ma zdrowego syna, zaradnego męża, dobrą pracę, którą lubi. Ale za drzwiami ich domu panuje psychiczny terror. Piotr jest tyranem, nie znosi sprzeciwu. Dla obcych, to wzór cnót, dla Gosi, to niemal obcy człowiek. Z dnia na dzień ich życie zmienia się na gorsze. A Gosia, kierowana dobrem syna, postanawia trwać w małżeństwie, aż do pełnoletności syna…
Smutna to książka, chociaż często byłam zła na Małgosię, to czułam do niej sympatię. Z każdą kolejną stroną rozumiałam coraz bardziej jej postępowanie i tkwienie w toksycznym układzie.
Czy Małgorzata znajdzie swoje szczęście? Przeczytajcie!
Za każdym razem,gdy spadało na nią jakieś nieszczęście ,myślała,że dochodzi do kresu wytrzymałości.
Trzy siostry, Heather Morris. Sama się sobie dziwię, ale tak, podobała mi się ta książka. Nawet nie drażniła mnie chwilowa zbytnia ckliwość autorki. Historia trzech sióstr, których młodość przerwała wojna. Sióstr, które obiecały sobie i ojcu, że zawsze będą razem i będą dla siebie oparciem. To historia o siostrzanej miłości, tragicznej obozowej codzienności. To walka o życie, o przetrwanie, ale i wielka nadzieja, że jak się jest razem, to musi być dobrze.
Historia oparta jest na prawdziwej historii trzech sióstr. Bardzo szybko ją przeczytałam, i muszę przyznać, kilka razy miałam łzy wzruszenia. Mocno wciąga, i mimo tematyki, nie przytłacza, acz daje nadzieje na lepsze jutro.
– Czy my też tak wyglądamy? – pyta w kółko siostry. Cibi i Magda również się nad tym zastanawiają. Kiedyś to byli szczęśliwi, zdrowi młodzi ludzie, a teraz zniszczyły ich nieludzkie tortury i upokorzenia. Jak to się stało? Kto na to pozwolił? Wszystko, co czyniło ich ludźmi, zostało im odebrane. Zostały jedynie szkielety przygniecione ciężarem doświadczeń.
Lato wielkiej wagi, Jennifer Weiner. Okładka jest mylna. Ta jak i opis, który mówi, że to lekka, wakacyjna historia.
Okazuje się, że dostajemy książkę, która jest połączeniem kryminału, historii miłosnej i peamu na cześć samoakceptacji i ruchu ciałopozytywności. Jest też mocny fragment o tym, jak to siebie nie potrafimy polubić, jak dzieciństwo wpływa na dorosłość i o brakach rodzicielskiej miłości.
Sama historia jest ciekawa, aczkolwiek mam wrażenie, że chwilami autorka trzyma zbyt wiele srok za ogon, przez co nie skupia się dobrze na każdym elemencie. Zaskakujące jest jednak to, że potrafiła połączyć wszystkie wątki, i wyszło to całkiem zgrabnie.
To książka o kobietach, o przyjaźni, niedomówieniach i tajemnicach z przeszłości.
Czytało mi się ją zaskakująco dobrze. I do tego w jesienny czas!
Posty należało szpikować odpowiednią ilością prawdy… z czego z kolei wynikało, że w gruncie rzeczy nigdy nie byłam w nich prawdziwa. Im więcej miałam obserwujących, tym częściej myślałam o tej sprzeczności; im bardziej obserwujący chwalili mnie za odwagę i autentyczność, tym mniej odważna i autentyczna wydawałam się sobie w prawdziwym życiu.
Ścieżka dźwiękowa- The Knack – My Sharona