Zazdrość.

Kiedy ta piosenka wybrzmiała w Gdyni, w ogóle jej nie kojarzyłam. Nie wiedziałam kto ją śpiewa w oryginalnym wykonaniu, i dlaczego ludzie ją znają i śpiewają? Dopiero po kilku dniach i kilku odsłuchaniach na You Tubie uznałam, że jest to rewelacja! Na żywo? Nie porwała mnie. Myślałam, o jakże mi wstyd, że to jakiś popowy koszmarek rodem z RMF. I jak się pomyliłam! Dopiero na spokojnie, na wakacjach, odsłuchałam, raz, jeden, drugi, a potem poszło. Nie wiem, nie liczyłam. 500 razy, a może i 6 tysięcy? Na zmianę. Wersja oryginalna i ta Krzyśkowa i Igorowa. Wersja z Męskiego Grania ma ten plus, że „kocie” ruchy Krzysztofa są nie do podrobienia. Ale Kaśka śpiewa to tak dobrze,że sama nie wiem co lepsze!

W każdym razie wpadło mi to w ucho. I zapętliło się w głowie. Sąsiedzi pewnie zaczną wzywać policję, i skarżyć. W pracy już nie mogą tego słuchać. A ja mogę. Idę ulicą, słuchawki na uszach i śpiewam. A jak nie mam słuchawek to i tak śpiewam. W głowie. I idę z pieśnią na ustach w świat. Z uśmiechem przed siebie!

Muzyka dostarcza mi niezwykłych emocji. Dlatego też kiedy ją słyszę, to rozbudzam swoją wyobraźnię. Dlatego też w głowie stworzył mi się pewien teledysk. Nie wiem do jakiej wersji, powiedzmy, że do słów….

Są chwile, gdy wolałabym martwym widzieć cię
Nie musiałabym się tobą dzielić, nie, nie

Ona, dajmy na to Helena, ma zły dzień. Rano zaspała. Ma okropny dzień w pracy. Wszystko idzie nie tak, popsuła się drukarka, zawiesił komputer, a na biurko wylała się kawa. To nie był jej dzień. Adam, poznała go kilka miesięcy temu. To była miłość od pierwszego spojrzenia. Nie widzieli się od dwóch tygodni. Najpierw on wyjechał służbowo, potem ona. Helena była smutna, liczyła, że jak tylko wróci, to on będzie czekał pod jej drzwiami. Ale praca, i praca, i inne obowiązki. Snuła się po tym biurze z grobową miną. Kurczowo trzymała telefon w dłoni, zerkała na niego co chwilę- no odezwij się! Zaproponuj coś! 2 dzień jestem na miejscu. Nie pisz, ze praca i praca. Że mama ma sprawę, że siostra coś chce, że szefowa wymaga, a koleżance z biura trzeba pomóc. Umów się ze mną!

Niestety, mijały godziny, a cisza z jego strony ją przerażała. Nie lubi już jej. Ma inną…. Zrobiła sobie pocieszający obiad, z dużą ilością parmezanu i makaronu. Ubrała dres, włączyła film, ale jej się znudził. I kiedy zastanawiała się co by tu znów przekąsić, bo makaron zjadła już ze dwa kwadranse wstecz, dostała wiadomość:

Jestem za kwadrans.

Kwadrans? Zgłupiał chyba. Biegła po domu jakby się paliło. Dres zamieniła na niebieską sukienkę. Dodała cerze świetlistości, odświeżyła włosy. Spryskała ulubionymi perfumami, usta pociągnęła jasną pomadką. Była gotowa.

To gdzie jedziemy?

Niespodzianka.

Niespecjalnie lubię takie niespodzianki, bo wiesz…

Czy ty zawsze musisz tyle mówić?

No jakoś tak wyszło, że gaduła ze mnie.

Zamknij oczy. Pogadamy za 5 minut.

I zabrał ją w jej ulubione miejsce. Był piękny letni wieczór, środek tygodnia, nad jeziorem nie było nikogo. Wyjął piknikowy kosz. W środku były babeczki z malinami, i składniki do przygotowania pewnego napoju, który ona bardzo chciała spróbować. Ponoć był to drink tego lata, a on ponoć potrafił mieszać to i tamto.

I siedzieli na pomoście, jedli te babeczki, obgadali ostatnie tygodnie. I ona czuła się tak błogo, tak spokojnie, tak fajnie. I tak bardzo chciała, by tak już było zawsze. Zawsze we dwoje, że w głowie zaczęła sobie nucić…

Gdybym mogła schowałabym Twoje oczy w mojej kieszeni,
Żebyś nie mógł oglądać tych,
które są dla nas zagrożeniem .

Do pracy nie moge puścić Cię, nie, nie
Tam tyle kobiet, każda w myślach gwałci Cię….

Chodź, zrobię ci tego Aperola.

Najmodniejszy drink, dodać to, potem tamto. Patrzyła jak zaczarowana. Zaczął padać deszcz. Siedzieli pod jakąś wiatą, czy czymś takim. Ona popijała drink, jadła kolejną babeczkę ( nie liczyła którą), on został przy soku pomarańczowym z wodą gazowaną. Właśnie omawiali kolejny ważny temat. Nie było tych nieważnych, wszystko co do siebie mówili, było najważniejsze na świecie. On więc mówił jakieś rodzinne historie, a jej wyobraźnia mówiła, że chciałaby stworzyć kolejne rodzinne historie właśnie z nim. Ale ten głos w głowie…

Złotą klatkę sprawię Ci, będę karmić owocami
A do nogi przymocuję złotą kulę z diamentami….

Ach, jak pragnęła by ta chwila trwała wiecznie. Nie chciała już nigdy się rozstawać. Chciała zostać nad tym jeziorem, już na zawsze……..

Takie coś mi wyszło. Przesadziłam, chyba z ptasim mleczkiem, ale dostałam w pracy i musiałam zjeść. O jedną kosteczkę za dużo!

Ścieżka dźwiękowa – Hey- Zazdrość

43 myśli w temacie “Zazdrość.

  1. „Zazdrość”. Jedna z kultowych pieśni mojej młodości 🙂 I jeden z ówcześnie obowiązkowych punktów przyogniskowych repertuarów 🙂
    Ciekawam tej nowej wersji, chyba poszukam 🙂

    Polubienie

  2. Ciekawy cover, ale chyba zostanę przy starej wersji – tamta była taka „surowa”, rzekłbym nawet ascetyczna, i przez to tekst brzmiał dużo mocniej (i jeszcze wokal Kaśki). Ta sprawia wrażenie trochę zabawowo-przekombinowanej…
    Co do części drugiej to troszkę się zagubiłem… to jakiś dalszy ciąg Lulu?

    Polubienie

  3. Hey – moja młodość. Ile wtedy było kontrowersji wokół ich twórczości! Pamiętam pogadanki umoralniające w szkole na temat szkodliwości ich twórczości i właśnie „Zazdrość” na tapecie. Że to o chorym uczuciu, że w związku ważne jest zaufanie i że najlepiej nie chodzić w skórzanej kurtce i nie słuchać Nosowskiej. Po lekcjach całą bandą czekaliśmy na tych psychologów przyprowadzonych nam przez katechetów i gromkim głosem wywrzeszczeliśmy im „Zazdrość”, obnosząc się przy tym ze szczenięcą dumą skórzanymi kurtkami. Na tej samej kasecie (wtedy kasety jeszcze były!) znajduje się najbardziej znany utwór zespołu „Moja i twoja nadzieja”.
    Ps. Dzięki za przypomnienie fajnego czasu w podstawówce 😀

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj odpowiedź do 365dniwobiektywielg Anuluj pisanie odpowiedzi